Dawno nic nie pisałem na moim blogu. No i powiem szczerze, że nie mam pomysłu na kolejny post, jakieś wakacyjne rozleniwienie.
Owszem, mógłbym pisać jakieś swoje refleksje na temat mojego aktualnego nastroju, ale mam zasadę: jak najmniej osobistych wy(nat)urzeń. Pisuję co prawda czasem, że lubię jakieś tam miasto, ale to jest już mój pogląd, opinia, co jak najbardziej mieści się w zakresie tematycznym mojego blogu.
Bloguję już 9 miesięcy, w tym czasie może się urodzić dziecko, więc czas na jakieś refleksje, podsumowania, wytyczanie dalszych szlaków.
Widzę, że od jakiegoś czasu odszedłem od formuły długaśnych elaboratów na jakiś tam temat (typu Goralenvolk, gwara góralska itp.) na rzecz krótszych notek o tematyce raczej luźniejszej. Z nowym rokiem akademickim zamierzam powrócić do tematyki poważniejszej, ale z formy krótszych notek raczej nie zrezygnuję.
Co do tematyki to widzę, że raczej panuje tematyka językowo-kulturowa, trochę religijnej, trochę ogólnych refleksji i z początku były dwa wpisy o owcach (co nie przeszkadza części osób kojarzyć mojego blogu tylko i wyłącznie z owcami). Nadal planuję kontynuować chaos tematyczny ;)
Jak pewnie zauważyliście przetłumaczyłem nazwę blogu na gwarę góralską. No i pewnie część się zaskoczyła skąd Andrzej Antoł stał się Jydrzkém Zymbianôwym? Otóż pod taką nazwą jeszcze do niedawna funkcjonowałbym w mojej miejscowości. To, że nie funkcjonuję jest tylko wynikiem tego, że z powodu uwarunkowań rodzinnych przydomek (przydomek jest odpowiednikiem przezwiska, ale dotyczy całej rodziny i jest dziedziczony) Zymbiany przeszedł bardziej na rodzinę mojej cioci, a moja rodzina funkcjonuje raczej pod nazwiskiem. Pochodzi on od tego, że moja rodzina wywodzi się z Zębu (a dokładnie z Sierockiego), natomiast mieli oni pole na Bańskiej, które z początku przyjeżdżali tylko kosić i na zimę dwóch synów oddelegowywali do opieki nad kilkoma sztukami bydła, które zimowali na Bańskiej. Jednak potem mój dziadek (ożeniony z bańszczanką) się na Bańskiej osiedlił na stałe. Stąd Zymbiany, w Sierockiem moja rodzina jest określana jako Morcinki. Tłumacząc nazwę blogu odwołałem się do swojego rodowego przydomka, gdyż stwierdziłem, że bardziej to odda nie tylko językowo, ale też kulturowo to co chciałem tym tłumaczeniem wyrazić.
Na koniec tego wpisu pragnę podziękować tym, którzy najczęściej (jak na razie w zasadzie tylko pozytywnie) komentują moje wpisy. Szczególnie dziękuję użytkownikowi o pseudonimie hambet, Natalii Dz., Justynie Kierat oraz Hannie. Dziękuję też tym co mniej lub bardziej regularnie czytają i fejzbukowo lubią moje posty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz