niedziela, 24 sierpnia 2014

Ще не вмерла України ні слава, ні воля

Pierwszymi słowami hymnu Ukrainy rozpoczynam kolejną notkę na swoim blogu. Dzisiaj nasz sąsiad - Ukraina obchodzi Dzień Niepodległości. Nie będę przypominał tego, co możemy przeczytać na portalach informacyjnych czy zobaczyć w telewizji. Nie będzie o paradzie wojskowej w Kijowie ani o marszu jeńców w Doniecku. Będzie to może pierwszy wpis lekko osobisty.
Chcę się podzielić tym jak w ciągu zaledwie paru miesięcy zmieniły się moje poglądy. Wcześniej generalnie można je było określić jako raczej prorosyjskie, nawet proputinowskie (chociaż postać Władimira Władimirowicza już wcześniej budziła moje obawy). Smoleńsk odebrałem jako szansę pojednania polsko-rosyjskiego. Nie bulwersowały, a raczej cieszyły gesty współczucia ze strony Rosji bezpośrednio po katastrofie samolotu. Do śledztwa nie miałem większych zastrzeżeń, zresztą do dziś uważam, że wtedy doszło prawdopodobnie do nieszczęśliwego wypadku na skutek niekompetencji zarówno polskich pilotów jak i rosyjskich kontrolerów. Wcześniejszą wojnę w Gruzji obserwowałem z perspektywy robotnika rolnego w Austrii, dostęp do informacji miałem ograniczony (raz w tygodniu telefon do Polski, skąd podawano mi już informacje przefiltrowane). Byłem raczej przeciwnikiem polityki wschodniej śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jeszcze wcześniej uważałem, że kupno gazu z Rosji leży w naszym żywotnym interesie, a rezygnacja z budowy tarczy antyrakietowej w Polsce napełniła mnie radością.
Jeżeli chodzi o Ukrainę to Pomarańczową Rewolucję pamiętam i byłem raczej po stronie jej przeciwników. Opcja proeuropejska (Juszczenko, Tymoszenko itd.) śmierdziała mi banderowcami. Ludobójstwo dokonane na Wołyniu było dla mnie jednym z głównych wyznaczników stosunku do Ukrainy i Ukraińców. Janukowycz za to dawał gwarancję uspokajania nacjonalistycznych tendencji i poza tym pokazywał raczej wolę współpracy z Zachodem. Byłem oczywiście świadomy, że stosunki polsko-ukraińskie są niezwykle skomplikowane od czasu jak "nienawiść wrosła w serca i zatruła krew pobratymczą", czyli od czasów powstań kozackich.
Można by mnie uznać za klasycznego leminga, ale pragnę zauważyć, że pisze jedynie o małym wycinku moich poglądów, dokładnie o ich "odcinku wschodnim".
Ten światopogląd nigdy nie był stały, pojawiały się wątpliwości zarówno w tę jak i w inną stronę. Już wcześniej zaczął się zmieniać. Początki Euromajdanu mi w zasadzie umknęły. Coś tam wiedziałem, że coś się dzieje, ale specjalnie mnie to nie interesowało (wówczas miałem inne sprawy na głowie). Sprawą zainteresowałem się mniej więcej w momencie dokonania słynnej masakry przez Berkut na Majdanie. Pamiętam, że w momencie zniknęło zainteresowanie Igrzyskami w Soczi. Dalsze sprawy, Krym, Donbas już tylko mnie utrwaliły w nowym spojrzeniu. Nie tylko w spojrzeniu na to co się dzieje dzisiaj. Teraz wyraźnie widzę krótkowzroczność naszych elit, które przez 25 lat nie doprowadziły do dywersyfikacji dostaw gazu. Żałuję, że w 2008 roku wyborów nie wygrał McCain, dzisiaj polityka USA wobec Rosji byłaby inna. Teraz wiem, że w 2008 roku prezydent Lech Kaczyński miał rację. Chce mi się wymiotować widząc politykę UE w stosunku do Putina. Dzisiejsze wydarzenia na Ukrainie skłaniają mnie do wypowiedzenia tego co noszę w swoim sercu.
Uważam, że Rosja obok Państwa Islamskiego jest największym zagrożeniem dla światowego pokoju. Od czasów carów ten kraj dąży do hegemonii w imię obłąkańczych pomysłów budowy "Świętej Rusi", przekonania, że Moskwa jest Trzecim Rzymem itp. Nawet ateistyczny komunizm w stalinowskim wykonaniu kontynuował te idee. Mam szczerą nadzieję, że rychło doczekam upadku tego kolonialnego "imperium". Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że jest niebezpiecznie, a sytuacja przypomina 1938... Mam nadzieję, że się mylę.
Co do Ukrainy. Pamiętam o ofiarach ludobójstwa na Wołyniu i Podolu. Wołyń i Podole to nie jest cała Ukraina. Jest Centrum doświadczone przez Wielki Głód lat 30-tych, jest w końcu rosyjskojęzyczny Wschód i Południe, które jednak czuje jedność z resztą kraju ("Noworosja" to jest mała część dwóch obwodów: donieckiego i ługańskiego). Obawiam się oczywiście, że w przypadku dojścia do władzy nacjonalistów Polska może mieć problemy. Jednak wolna i niezależna Ukraina jest Polsce potrzebna. Historia stosunków polsko-ukraińskich jest pełna win po obydwu stronach. Pamiętajmy, że w 1921 roku w Rydze dokonaliśmy rozbioru Ukrainy między Polskę a ZSRR. Późniejsza polityka II RP w stosunku do mniejszości ukraińskiej też nie była idealna, a akcja burzenia cerkwi na Chełmszczyźnie w 1938 roku była haniebna. Późniejsza rzeź na Wołyniu i Podolu i jej okrucieństwo nie może być jednak niczym usprawiedliwione. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, wojna rosyjsko-ukraińska się skończy (sukcesem Ukrainy), a Rosja nadal będzie słabnąć Polska będzie musiała w imię pamięci upomnieć się o ofiary i doprowadzić do pojednania w prawdzie w imię dalszych partnerskich relacji. Ofiary wołają o pamięć, my jednak musimy patrzeć też w przyszłość. Pamiętajmy też, że komuniści (których spadkobiercą jest dzisiejsza Federacja Rosyjska), a wcześniej carska Rosja ma na sumieniu znacznie więcej Polaków niż Ukraińcy.
Na koniec podzielę się swoim marzeniem. Marzeniem na razie nierealnym. UE prawdopodobnie się rozpadnie (przynajmniej w obecnej biurokratycznej formule). Jednak państwo narodowe w starciu mocarstw nie ma szans. Dlatego na jej gruzach trzeba będzie budować coś nowego. A jakby tak odbudować wspólnotę krajów dawnej Rzeczypospolitej? Taka unia gospodarcza Polski, Ukrainy, Białorusi, Litwy, Łotwy, Estonii, może jeszcze Rumunii z Mołdawią, Węgier i Słowacji? Dzisiaj nierealne, ale czas pokaże. Pamiętajmy, że zagrożenie z Zachodu jest też realne (i wcale nie mam na myśli neonazistów...).
To może na tyle. Zdaję sobie sprawę z naiwności mojego postu, ale jak już pisałem. Nie mogę w żaden sposób popierać stalinowsko-carskiej gęby Putina.


7 komentarzy:

  1. Kilka moich skromnych uwag:
    - nie można patrzeć na ukraińską politykę jedynie przez pryzmat stosunku do przeszłości - jak to piszesz na początku posta - w tym prypadku do mordów wołyńskich, UPA etc. Ta grupa ludzi dawała przynajmniej nadzieję na demokratyzację, odbudowę kraju, etc. To, że nie wyszsło, jest efektem ogromnej demoralizacji ludów wschodnich rubieży Europy i to co się teraz dzieje, równiez jest tego skutkiem. A Janukowycz to był zwykły bandzior, a jaki to jest proeuropejski, pokazał, gdy go Putin docisnął.
    - twoje marzenie o jakowejś unii środkowoeuropejskiej jest IMHO nierealne - za dużo wśród tych państw nieporozumień między nimi, patrz stosunki polsko-litewskie, tęskne wzdychania Węgier do ziem zabranych po Triannon, itd. UE - owszem przebiurokratyzowana, ale to jest największa szansa dla Europy w obliczu agresywnej polityki Ruskich. Putin bardziej się boi UE (czy też NATO) jako całości, która jakotako dąży do wspólnej polityki w wielu kwestiach, aniżeli państw narodowych, czy też zlepka różnych pomniejszych organizacji.
    - interesowałoby mnie rozwinięcie tej sugestywnej myśli o zagrożeniu z Zachody w końcówce, chętnie bym popolemizował, jeślbym poznał argumenty
    - i na koniec - troszkę ci się gramatyka rozjechała w ostatnim zdaniu (wiem, wiem, skrzywienie).
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. Gramatykę poprawię :) Co do Twoich uwag:
    ad1 - zgadzam się, choć nic nie może usprawiedliwiać ludobójstwa
    ad2 - nierealne, ale wiesz, Węgrzy maja swoje marzenia i z nimi może być cięzko. Z Litwą mam nadzieję, że się uda sprawy załatwić w obliczu wspólnego wroga.
    ad3 - miałem na myśli radyklany islam
    ad4 - patrz wyżej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też nie lubie Putina tak jak ty, bo jak to ktoś z jordanii powiedział "Putin to arcywróg islamu i muzułmanów" ;(
    Nie rozumiem za to twojej obawy o islam. Byłam na wakacjach w Egipcie i tunezji i słowa złego o muzułmanach powiedzieć nie moge! To media pokazuja ich od zlej strony - media klamia! Jestem pewna, ze jakby na Banskiej czy gdziekolwiek indziej wybudowano meczet i wprowadzono prawo szarija to wszystkim by to na dobre wyszlo! Zreszta komu by to nei odpowiadalo to moglby sie wyprowadzic z Banskiej. Nalezaloby sie to spolecznosci muzulmanskiej w Polsce. Jestem jak najbardziej za. W koncu XXI wiek, a spoleczenstwa multikulturowego nadal nie mamy :( Moze kiedys moje czy twoje dzieci chciałby mieć wybor czy chca chodzic sie modlic do meczetu czy do kosciola, a tak no coz... Nie maja wyboru.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozumiem Hesjo, że Twój komentarz jest sarkastyczny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. HesjaNT - wyświacz przysługe światu w którym żyjesz (w szczególności naszej ukochanej islamofobicznej Polsce) i jeb*ij sie w łeb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teper ma rację jeb*ij się w łeb głupia c*po. Chyba se sprawy nie zdajesz co pierdolisz.

      Usuń
  6. Dobrze, że dyskusja na moim blogu nabiera rumieńców, jednak prosiłbym o zachowanie kultury oraz zwrócenie uwagi, że post HesjiNT jest prawdopodobnie ironiczny :)

    OdpowiedzUsuń